Zostawiłem żonę dla innej kobiety. Nie zdawałem sobie sprawy, co właściwie robię ze swoim życiem Dziś żałuję, że tak się właśnie stało
Rozmowa z Igorem Griszczukiem, byłym koszykarzem WTK Anwil, trenerem Czarnych Słupsk - Wielu włocławian sądzi, że zdradziłeś to miasto...- Dlaczego? - Po odejściu trenera Andreja Urlepa twoje nazwisko było najczęściej wymieniane wśród jego ewentualnych Niestety, to wszystko zdarzyło się trochę zbyt późno. Wcześniej, nie wiedząc jeszcze o decyzji trenera Urlepa, miałem uzgodniony kontrakt ze Słupskiem. Dałem słowo, nie mogłem się wycofać. - Żałujesz, że tak się stało?- Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Nie żałuję, bo przed rokiem Słupsk dał mi szansę, o jakiej we Włocławku nie mogłem wówczas marzyć. Nie żałuję, bo spotkałem tam wielu wspaniałych ludzi, zawarłem nowe przyjaźnie, no i sprawdziłem się w roli pierwszego trenera. To przecież było dla mnie ogromne wyzwanie... - Ale...- Ale przecież to Włocławek jest moim miastem. To do Włocławka przyjechałem przed laty jako młody chłopak z jedną walizką i głową pełną marzeń. Początkowo było ciężko, tym bardziej że daleko, na Białorusi, zostawiłem moją żonę i małą córeczkę. Włocławek przygarnął mnie, potem moich bliskich, właśnie w tym mieście, wiele lat później wybudowaliśmy nasz dom. Można powiedzieć, że we Włocławku urodziłem się na nowo. - Nie ulega wątpliwości, że żaden z koszykarzy, a przewinęło się ich wielu, nie był tak kochany przez kibiców jak ty. Te wiwaty, gdy pojawiałeś się na parkiecie, te uściski ręki, te autografy. Przyznaj, że trochę przewróciły ci w głowie...- Ale tylko trochę, bo była to miłość z wzajemnością. Kocham koszykówkę i kocham kibiców, to przecież dla nich, zarówno jako zawodnik i jako trener daję z siebie wszystko - Kiedy się poznaliśmy, nie wierzyłeś, że mógłbyś zostać w Polsce na stałe. Pamiętam, jak kupowałeś czarno-białe wyposażenie do swojego mieszkania w Mińsku, gdzie - jak wtedy sądziłeś - miałeś wkrótce wrócić...- To mieszkanie w Mińsku miało trzydzieści metrów kwadratowych, ale mnie wydawało się pałacem. Niewielu młodych Białorusinów mogło poszczycić się wtedy takim "luksusem". Mebli, czarno-białych dywanów, o których wspomniałaś, nigdy nie używałem. Korzysta z nich kuzynka, której odstąpiłem tamto mieszkanie. - Chciałbyś kiedyś wrócić do Mińska?- Na pewno nie na stałe. Co roku jeździmy jednak z rodziną na wakacje, czasem na święta. To takie powroty sentymentalne, odwiedzanie miejsc zapamiętanych z dzieciństwa, z młodości, a przede wszystkim spotkania z bliskimi, z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi. - Ina, twoja żona, przyjechała do Włocławka jakiś czas po tobie. Razem z nią dotarła do Polski wasza córeczka Maja. Od tamtej pory wiele się zmieniło...- Oj, tak, choć żonę wciąż mam tę samą i mam nadzieję, że tak pozostanie. Pobraliśmy się bardzo młodo, ja miałem dwadzieścia, Ina osiemnaście lat. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ina już wtedy nie była osobą anonimową, tańczyła w znanym zespole "Czarownice", była solistką, wyjeżdżała za granicę. Byłem dumny, że zwróciła uwagę na takiego chłopaka jak ja. Wkrótce potem przyszła na świat Maja. Dziś nasza córka jest piękną, dorosłą kobietą, studentką Uniwersytetu Warszawskiego. Pięć lat temu przyszedł na świat Aleksander, nasz syn i przewrócił nasze ustabilizowane życie do góry nogami. - Między waszymi dziećmi jest duża różnica wieku...- Szesnaście lat! Często żartujemy, że pierwsze dziecko mieliśmy zbyt wcześnie, drugie zbyt jednak nie był taki zły pomysł. Maja bardzo nas wspiera w wychowywaniu Saszy, zaś nas taki mały synek po prostu odmłodził. - Przez ten rok, gdy pracowałeś w Słupsku, Ina z Saszą byli we Włocławku, Maja w Warszawie. Jak funkcjonuje taka rodzina na odległość?- To nie jest dobry pomysł, zwłaszcza jeśli chodzi o syna, bo Maja w dorosłym życiu świetnie sobie radzi. Sasza jest jednak mały, tęskni, poza tym to wyjątkowo żywe dziecko, trudne do okiełznania. Ina pracowała we Włocławskim Centrum Kultury, prowadzone przez nią grupy tańca zdobywały wiele ważnych nagród, ale udział w takich konkursach wiązał się z częstymi wyjazdami. Rok jakoś wytrzymaliśmy, ale to nie jest rozwiązanie na dłużej. - Co postanowiliście?- Żona, choć z żalem, zrezygnowała z pracy, po wakacjach razem ze mną i z Saszą pojedzie do Słupska. - Czyli prawdziwe są pogłoski o waszym wyjeździe z Włocławka?- Na stałe? Nie ma mowy! Domu nie sprzedajemy, zostawiamy go pod dobrą opieką, a kiedy skończy się mój romans ze Słupskiem, wrócimy do Włocławka, bo tutaj jest nasze miejsce. ***Igor Griszczuk urodzony 9 czerwca 1964 r. w Mińsku (Białoruś). Legenda włocławskiej koszykówki. Jako zawodnik w latach 1991-2002 zdobył pięć tytułów wicemistrza Polski, jeden brązowy medal, dwa Puchary Polski, uczestniczył w Meczach Gwiazd. 16 września 2002 r. zakończył sportową karierę. Został we Włocławku asystentem trenera i przez kolejne trzy lata zdobył mistrzostwo Polski, 4. miejsce oraz wicemistrzostwo. W ubiegłym roku zadebiutował jako pierwszy trener i z Czarnymi Słupsk zdobył brązowy medal. W 1997 roku przyjął polskie obywatelstwo.
Tłumaczenie hasła "Zaluje" na angielski. I wish. I regret. Pokaż więcej. Zaluje, ze nie spotkalem cie przed smiercia. I wish I'd met you before we were dead. Zaluje, ze nie moge ci powiedziec. I wish I could tell you. Zaluje wielu rzeczy, ale tego raczej nie.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2010-02-28 17:37:32 sandra215 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 131 Wiek: 22 Temat: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( To była moja pierwsza miłość,było nam cudownie,planowaliśmy dalsze zycie,kochaliśmy się bardzo....jednak w nasz związek zaczęła wtrącać się moja to nie jest chłopak dla mnie,nie ma pieniędzy,pracy zaledwie 16 a on moim ze sobą 9 ja chciałam odejśc bo "mama tak chciała".Myslałam,że ma rację i jej bardzo cierpał,dzwonił,pisał,przyjezdzał a ja nie potrafiłam już z nim mnie o nie po latach załozył rodzinę,ma zonę śliczną córeczkę i chyba są ja ciągle o nim z nim go w związku,w którym jestem potrafię o nim ,ma rodzinę powinnam o nim zapomnieć ale nie zrobic?Mam teraz 22 lata i wszystkich dotychczasowych partnerów porównywałam do mu sie nie nim byłam szczęsliwa. ;((( 2 Odpowiedź przez Małgorzatka 2010-02-28 17:52:57 Małgorzatka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-14 Posty: 1,263 Wiek: 30 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( Ja też zerwałam z chłopakiem jeszcze przed studniówką i od tamtej pory nie mogę o nim zapomnieć. Tzn zapominałam, ale tylko wtedy gdy na horyzoncie pojawiał się ktoś nowy i czułam motyle w brzuchu, potem tęskniłam za byłym. Teraz znowu pojawił się w moim życiu pewien chłopak, o którym pisałam w innym wątku. Obawiam się, że jak tylko minie zauroczenie, na nowo zacznę tęsknić za że skoro on ma już rodzinę, nie powinnaś niszczyć jego życia. Ty tkwisz w nieszczęśliwym związku,ale on nie. Macie ze sobą kontakt? Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty, to też nie diabeł rogatyAni miłość kiedy jedno płacze, a drugie po nim miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże ani całusy małe dużeAle miłość kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze (Happysad) 3 Odpowiedź przez sandra215 2010-02-28 17:58:28 sandra215 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 131 Wiek: 22 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( nie chcę niszczyć jego prostu tęsknie za utrzymujemy ze sobą kontaktu bo jego zona mu miejscowości,której mieszkam ma wujka ,którego czasami ich widzę i uwierzcie,ze boli serce. ;( 4 Odpowiedź przez chomej 2010-02-28 19:06:41 chomej Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2009-12-13 Posty: 336 Wiek: 23 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( No z pewnością boli. Myślę, że nie powinnaś niszczyć jego rodziny i szczęścia. Zobacz jak on cierpiał jak Ty odeszłaś, pewnie długo mu zajęło powrót do normalności więc nie masz prawo mu jej odbierać. Karma wraca, kiedyś jemu pękło serce,a teraz pęka młoda i z pewnością też sobie za jakiś czas ułożysz życie. Powodzenia i wytrwałości! bo najsilniejsza jest miłość nieodwzajemniona... 5 Odpowiedź przez sandra215 2010-02-28 22:12:30 sandra215 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 131 Wiek: 22 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;(chomej dziękuję bardzo za miłe się jego szczęsciem i mam nadzieję,że kiedyś będziemy mogli porozmawiać o tym co się wydarzyło między nami kilka lat temu 6 Odpowiedź przez aga333 2010-02-28 22:37:09 aga333 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-17 Posty: 733 Wiek: 38 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;(Szkoda, ze pozwolilas, aby w tak waznej sprwie jak wybor partnera, ktos inny podjal za Ciebie decyzje. Sama teraz widzisz: pieniadze, pozycja spoleczna, uklady, dobra praca... Tak naprwde to nic nie znaczy, jesli nie mozesz tego dzielic z ta jedyna, ukochana osoba. Jak to zawsze mowie, a mam za soba 18 lat szczesliwego zwiazku, wolalabym zyc z moim mezem chocby pod mostem, byleby razem. Przepraszam, ze to napisze, ale jestes jeszcze bardzo mloda i wszystko jeszcze przed Toba. Ten chlopak prawdopodobnie byl Twoja pierwsza powazna miloscia. Mialas szczescie, ze odwzajemniona, ze moglas poznac ten slodki smakuczucia, ktore jast tak delikatne i ploche. Ja tez przezylam taka pierwsza milosc i choc trwala tylko dwa tygonie obozu i jeden list po nim, mocno wryla mi sie w serce. Mialam swiadomosc, ze nie ma szans przezycia, bo dzielila nas cala Polska, mimo wszystko kochalam cala moca mojego wielkiego mlodziutkiego serduszka. Oboje mielismy po 15 lat, oboje szalenczo zakochalismy sie w sobie, oboje doswiadczalismy pierwszych seksualnych przezyc. Choc prawdziwego seksu nie bylo, jednak bylismy bardzo blisko. Potem oboz minal, przez trzy miesiace dzwonilismy do siebie i potem wszystko sie urwalo. A ja bylam chora z milosci. Chorowalam przez nastepne trzy lata. Kiedy skonczylam 18 pojechalam do niego, zobaczyc jak wyglada. Wiedzialam, ze jak tego nie zrobie, jak nie dowiem sie jaki jest, nigdy nie pozwole tej milosci odejsc. Mial dziewczyne, z ktora byl i to prawdopodobnie dosyc dlugo. Przespalismy sie razem. Nie zaluje. Ta wyprawa wyleczyla mnie ze wszystkiego. On juz nie byl tym slodkim chlopcem, ktorego poznalam, wyrosl na totalnego materialiste, no i zdradzil bez mrugniecia okiem swoja dziewczyne. Totalne dno. Do dzis go wspominam, z rozczuleniem i rozrzewnieniem i dziekuje Bogu, ze pozwolil mi poznac i ta wielka pierwsza milosc i ten ogromny bol roztania. Potem, w wieku 19 lat poznalam mojego meza. Moze nie uwierzysz, ale kiedy go zobaczylam, to zamarlam. Poczulam sie tak, jakbym stanela po dlugiej meczacej podrozy przed drzwiami domu. Wystarczylo je otworzyc i wejsc. I to zrobilam. I do dzisiaj jest tak, ze kiedy wieczorem po wszystkich troskach i burzach calego dnia klade sie kolo niego, a on obejmuje mnie reka i przytula mocno, i zasypiamy razem wsluchujac sie w nasze uspokajajce sie oddechy, czuje sie bezpiecznie i wiem, ze tylko to ma sens. Moze podobnie jak ja, powinnas postarac sie zblizyc do Twojego bylego chlopaka, zeby przekonac sie jakim jest czlowiekiem? Nie mowie o tym, zeby niszczyc jego szczescie, bron Boze, alemoze jednokrotkie spotkanie, zeby ocenic jak sytuacja wyglada. Widze to tak: jesli wykazalby jakies zainteresowanie Toba, znaczyloby, ze albo jest totalnym dupkiem, gotowym do zdrady, albo, ze wcale nie jest taki szczesliwy jak sie wydaje. Mysle, ze ta wiedza jest Ci bardzo potrzebna. Moze Ci tez powiedziec, ze juz po prostu Cie nie kocha. Jakkolwiek, kazda z tych swiadomosci pomoze Ci poukladac swoje uczucia. Nie rozumiem tylko Twojej matki. Jako kobieta dojrzala wykazala sie ogromna bezmyslnoscia. Przepraszam Cie za te slowa, ale zal, ktory w Tobie pozostal bedzie tylko narastal i nigdy nie odejdzie. Zawsze bedziesobwiniac i ja i siebie. Ja za to, ze zniszczyla Twoje szczescie, a siebie, ze nie bylas dostatecznie silna, aby o nie walczyc. A jedynie w zyciu liczy sie prawdziwa milosc, bo tylko ona wszystko przetrwa. Zycze Ci, abys odnalazla swoje szczescie jak najszybciej 7 Odpowiedź przez sandra215 2010-02-28 23:00:04 Ostatnio edytowany przez sandra215 (2010-02-28 23:01:20) sandra215 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 131 Wiek: 22 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;(Ostanie lata uswiadomiły mi,że miłość w życiu jest najważniejsza i tak jak Ty aga333chciałabym doswiadczyć tak pięknej i odwzajemnionej dla mnie kimś bardzo ważnym,to z nim przeżyłam "pierwszy raz" i "pierwszy pocałunek".Czułam się przy nim żałuję podjętej wówczas decyzji ale chciałabym spotkać się z nim choćby raz i ma żonę i dziecko ale czy jest szczęśliwy?Mieszka 100 km ode mnie ale nie potrafiłabym zebrać się na odwagę jak ty i poprosic go o się odmowy,jego wysłałam mu zaproszenie na NK i go nie przyjął. ;((( 8 Odpowiedź przez aga333 2010-03-01 02:17:09 aga333 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-17 Posty: 733 Wiek: 38 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;(Ja znasz adres to poprostu jedz. Ja tak zrobilam. Pojechalam i zapukalam do drzwi. Musze Ci powiedziec, ze to byla jedna z moich lepszych w zyciu. Zawszemozesz udac,ze to przypadek. Od rozwoju sytuacji zalezy, czy powiesz prawde, czy bedziesz grac. Nic nie masz do stracenia, a to jest Twoje zycie. Jeszcze go wiele przed Toba i zawsze bedzie sie za Toba ciagnac to pytanie, jak bybylo gdyby...? Nie pozostawaj z tym zalem na zawsze, bo bedzie Ci przyslanial kazda radosc. Moja wizyta uswiadomila mi, ze kochalmoje wyobraznie o tym chlopaku, a nie jego samego. Z Toba moze byc podobnie. Uwierz, Twoja wielka milosc czeka, pewnie zaraz gdzies za rogiem, tylko musisz ja dopuscic do siebie. 9 Odpowiedź przez maja 84 2010-03-01 10:42:30 maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;(Przepraszam Cie aga333, ale z tą wizytą to nie jest najlepszy pomysł. Sandra sama pisze, że on nie odpowada na jej zaproszenie na ,całkowicie zerwał kontakty, bo facet ma rodzine i ona jest teraz dla niego chciał kontaktów, to by je odnowił bez względu na to co mysli o tym zona, ale zwyczajnie ich nie Sandry u zonatego faceta może i wyleczy ją z miłosci do niego, ale też bardzo może bardzo zburzyć spokój tego małżeństwa. Powstaną watpliwosci, które bardzo ciężko będzie odbudować. A co jeżeli odżyją z nim dawne wspomnienia? Wpakujesz się wtedy Sanro w bardzo cięzki 215 zdaj się na los, jak będziecie się mieli spotkać , to się kiedyś spotkacie i porozmawiacie, ale nic nie rób w tym kierunku sama. Po latach to z pewnoscia juz inny chlopak, dobry mąż i ojciec, zostaw go w spokoju, niech sie cieszy rodziną. 10 Odpowiedź przez Anastasis 2010-03-01 11:05:24 Anastasis Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-28 Posty: 41 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( Zgadzam się z Mają. Sandro postaw się na miejscu jego zony. Ona musi wiedzieć co Go kiedys z Tobą łączyło i najwyrazniej nie życzy sobie aby kontaktował się z Tobą - sama pisałaś, że zabroniła mu kontaktów z Tobą. Rozumiem ją bardzo dobrze. Choć sama nie jestem chorobliwie zazdrosna to nie podobałoby mi się gdyby nagle po wielu latach milczenia stanęła przed naszymi drzwiami jakaś dawna dziewczyna mojego męża, za którą On kiedyś tak bardzo tęsknił i kochał. Zwyczajnie bałabym się, że to zaburzy nasz spokój i szczęście. Ludzkie reakcje i uczucia są czasem bardzo nieprzewidywalne. Być może On już się z Ciebie wyleczył i pozostałby obojętny na Twoja osobę jednakże tak jak pisze Maja, wspomnienia mogły by również powrócić i na tym ucierpiała by najbardziej jego żona i córeczka. Nie rób tego. Sama zdecydowałaś odejść. Bądz odpowiedzialna za swoje decyzje i przestań karmić się wspomnieniami z przeszłości. To już minęło i ten człowiek jest teraz kimś zupełnie innym, to już nie jest ten młody zakochany w Tobie chłopak tylko mężczyzna zakochany w swojej żonie. Przestań rozpamiętywać i wracać do przeszłości, a z czasem to wspomnienie będzie coraz słabsze i obojętne. Pozdrawiam. The dreams come true... 11 Odpowiedź przez Olimpia1 2010-03-01 15:18:27 Ostatnio edytowany przez olimpia (2010-03-01 15:49:06) Olimpia1 Gość Netkobiet Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( aga333 napisał/a:Ja znasz adres to poprostu jedz. Ja tak zrobilam. Pojechalam i zapukalam do drzwi. Musze Ci powiedziec, ze to byla jedna z moich lepszych w zyciu. Zawszemozesz udac,ze to przypadek. Od rozwoju sytuacji zalezy, czy powiesz prawde, czy bedziesz grac. Nic nie masz do stracenia, a to jest Twoje zycie. Jeszcze go wiele przed Toba i zawsze bedzie sie za Toba ciagnac to pytanie, jak bybylo gdyby...? Nie pozostawaj z tym zalem na zawsze, bo bedzie Ci przyslanial kazda radosc. Moja wizyta uswiadomila mi, ze kochalmoje wyobraznie o tym chlopaku, a nie jego samego. Z Toba moze byc podobnie. Uwierz, Twoja wielka milosc czeka, pewnie zaraz gdzies za rogiem, tylko musisz ja dopuscic do nie mogę zgodzić się z Agą. Nawet jeśli cierpisz i tęsknisz to w żadnym wypadku nie masz prawa ingerować dziś w jego spokój i spokój jego rodziny. To Ty kiedyś podjęłaś tę decyzję, Ty go zraniłaś, więc teraz choćby z szacunku do tamtego uczucia nie możesz próbować się z nim spotykać. Bo nawet jeśli on nie jest do końca szczęśliwy, to co? Spotkasz się z nim, a potem nie wiadomo co z tego wyniknie. Nikt przeważnie na początku nie planuje zdrady, a Ty tęsknisz, Tobie będzie pewnie z czasem wszystko jedno, zaczniesz zbliżać się coraz bardziej, będzie Ci mało i mało. A chyba nie chcesz ani jego cierpienia, ani własnego rozdarcia. Aga założyła, że dzięki spotkaniu wyleczysz się z tej miłości, ale co będzie jeśli tak się nie stanie??? Czytałam gdzieś na forum opowieść dziewczyny, w której świat wkradła się kobieta, z którą jej mąż przeżył swoją młodzieńczą miłość. Nie planowali tego, ale stało się inaczej, doszło do zdrady. A gdyby tamta nie tęskniła za nim, z własnych egoistycznych pobudek nie zbliżyła kiedy wyczuła, że oni właśnie przechodzą kryzys, nie żyła tamtym uczuciem, bo jej własne życie nie wyszło...nie byłoby całego tego dramatu, którego byli udziałem. Widzisz, mężczyźni zamykają pewien rozdział życia i zapominają, a my z naszym romantycznym usposobieniem potrafimy przez całe życie wspominać pierwsze uniesienia. On widocznie nie chce już z Tobą kontaktu, wyrzucił Cię ze swojego życia, więc Ty tam nie wkraczaj. To dla Twojego dobra, dobra jego i jego rodziny. Ty zaś musisz w całej tej sytuacji wykazać się mądrością. I pomyśl o jego żonie, nie możesz nawet próbować własnego szczęścia na cudzym nieszczęściu. Głęboko wierzę, że Twoje szczęście wciąż jeszcze przed Tobą, musisz tylko spróbować je znaleźć. Powodzenia! 12 Odpowiedź przez azile 2010-03-01 15:27:27 azile Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-01 Posty: 244 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( Musisz się z tym pogodzić - nie oglądaj się za siebie tylko idź do przodu. Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, więc postaraj się zapomnieć, napewno znajdziesz kogos równie wspaniałego. Pamiętaj - nie zbudujesz szczęścia na cudzym nieszczęściu... Zawsze po burzywychodzi słońce 13 Odpowiedź przez sandra215 2010-03-01 15:31:39 sandra215 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 131 Wiek: 22 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;(Nigdy nie chciałabym aby cos zburzyć w jego zniosłabym myśli,że mogłabym rozwalić jego i zyję tymi wspomnieniami ale ciężko mi o nich zapomnieć,tym bardziej że był to mój nigdy nie zebrałabym się na odwagę,żeby go to "wyleczyło" by mnie to z przekonania czy nadal coś do mnie czuję i czy moję uczucia są wobec niego nadal tak silne jak za dużo swoję zycię,żonę i śliczną córeczkę,której nie chciałabym zabierać ojca i szczęścia jak jest między błąd,za który teraz płacę i to bardzo zraniłam jego a teraz sama cierpie w związku,w którym nie jestem szczęśliwa i spotykają mnie same sobie,że jest to trochę ucieczka w uczucie,którym kiedyś On mnie wracają..... 14 Odpowiedź przez azile 2010-03-01 16:07:46 azile Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-01 Posty: 244 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( Wiem, że to trudne ale bardzo dobrze, że Twój rozsądek Cię hamuje. Dobrze, że zdajesz sobie sprawę z zaistniałej sytuacji. Postaraj się odnaleźć szczęście. Zawsze po burzywychodzi słońce 15 Odpowiedź przez Olinka 2010-03-01 16:22:41 Ostatnio edytowany przez olina22 (2010-03-01 22:50:00) Olinka Redaktor Naczelna Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 45,399 Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( Sandro, powiem Ci, że czasem lepiej nie wiedzieć co zostało w nim z tamtego uczucia. Tak jak pisze Olimpia, mężczyźni nie żyją wspomnieniami tak jak my, zamykają w życiu pewien rozdział i idą dalej do przodu, nie oglądając się za tym co było. Ty pamiętasz to co było takie pierwsze, jedyne, wyjątkowe. Może będzie lepiej nie dowiedzieć się nigdy jak On Ciebie zapamiętał. Czasem lepiej jest żyć taką swoją wyidealizowaną niedokończoną miłością, mieć z tym ,,pierwszym" w życiu mężczyzną związane same dobre wspomnienia. Czas ludzi zmienia, on mógłby teraz okazać się kimś zupełnie innym, mógłby mieć też żal, że go nachodzisz, powodujesz konflikty w małżeństwie. Niech więc pozostanie wyłącznie w sferze tęsknoty, nostalgii, niech nadal wspomnienie o nim przywołuje szybsze bicie serca. To jest Twoje i na pewno nikomu nie szkodzi, nie ma więc sensu tego zmieniać. Jesteś mądrą kobietą, do tęsknoty masz oczywiście prawo, ale nie możeszk burzyć jego spokoju, ani szczęścia. I Ty wiesz o tym, więc za to Cię podziwiam i cenię. Na pewno spotkasz w życiu kogoś kto zawładnie Twoją duszą, a Ty poczujesz się przy nim wyjątkowa. I pamiętaj, pierwsza miłość będzie z Tobą na zawsze, niech więc dziś nie przeraża Cię to uczucie. "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu ] 16 Odpowiedź przez sandra215 2010-03-01 16:43:09 sandra215 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 131 Wiek: 22 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;(Dziękuje za miłe dotarło do mnie,że co było nie wróci i nie ma sensu burzyć ich co było między nami zapamiętam do końca zycia i nikt mi tego nie nadzieję,że i ja zakocham się szczęśliwie w równie wspaniałym męzczyznie a my pozostaniemy tylko dobrymi znajomymi,których kiedyś łączyło coś mu mnóstwo szczęścia i pociechy z będzie nam dane kiedyś się co czas pokaże...... 17 Odpowiedź przez aga333 2010-03-01 22:16:26 Ostatnio edytowany przez aga333 (2010-03-01 22:25:59) aga333 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-17 Posty: 733 Wiek: 38 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( Dziewczyny,nie mowie o zadnej rewolucji, Boze nigdy nie lubilam zostawiac za soba niewyjasnionych do konca spraw. Raczej mialam na mysli, ze taka konfrontacja, wlasciwie wystarczy jedno spojrzenie i kilka slow i juz wiadomo, jak sprawa wyglada. Tez nie odwazylabym sie rozbijac rodziny, czyjegos szczescia. Jedno slowo, zegnaj, wystarczy, zeby odejsc i pozegnac sie definitywnie z przeszloscia. Wiedzac o jego szczesciu moglabym mu pogratulowac i cieszyc sie, ze mimo bolu jaki mu zadalam, znalazl swoja druga polowe, co oznaczaloby, ze nie byl mi pisany. Jesli zas chcialby jakiejs kontynuacji dawnego zwiazku, gdzies na boku, to i tak znaczyloby ze jest nic nie wart i tak samo, jak latwo moglby zdradzic zone, moglby rowniez zdradzic i mnie. Chcialam tylko powiedziec, moze nie wyrazilam sie dosc jasno, ze i tak ta pozycja jest przegrana, dla mnie tak samo jak i dla was. Jedynie moze latwiej jest zdac sobie z tego sprawe, kiedy wszystko jest jasne. Droga Sandro, jednak ciesze sie, ze wystarczyly Ci zyczliwe slowa dziewczyn, zeby sobie jakos to wszystko poukladac, ze nie potrzebowalas namacalnych dowodow. Ja potrzebowalam. Potrzebowalam zamknac za soba ten rozdzial. Mieszkalismy na dwoch roznych krancach Polski i zdawalam sobie sprawe, ze to nie ma szans na przetrwanie. Jeszcze raz, ostatni raz, musialam sprawdzic, z czym musze sie pozegnac. Musze jeszcze sprostowac pare spraw, bo wyszlam na jakas destruktorke zwiazkow, a to nie do konca prawda. Bardzo sie ciesze, ze tam pojechalam. Spedzilismy cudowna noc, duzo wspomnien, przytulania sie, usciskow. Az w koncu sie przespalismy razem. To nawet nie byl cudowny seks. Raczej nieudane dokonczenie tego, czego nie skonczylismy wczesniej. A nastepnego dnia rano przyszla jego dziewczyna, o ktorej nic nie wiedzialam. Nawet nie mialam do niego pretensji. Ot, wlasciwa nagroda za mlodziencza glupote. Przepraszam Cie Sandro. Ponioslo mnie, ale tak bardzo szczerze Ci zycze, zebys jak najszybciej zamknela za soba ten rozdzial, uczynila go jedynie cudownym wspmnieniem pierwszej milosci, i zachowala w pamieci jedynie te najlepsze chwile. Bys spokojnie z ufnoscia i nadzieja moglasie otworzyc na to, co jeszcze Cie czeka,nie zadajac sobie zbednych pytan, czy mogloby byc inaczej. Dziewczyny maja racje. Nie ma sensu zadawac sobie jeszcze wiecej bolu, sobie i innym. Na swoje usprawiedliwienie jedynie moge napisac, ze zawsze bylamimpulsywna i bardzo uczuciowa i niestety czas mnie z tego nie wyleczyl. Co by nie bylo w przeszlosci, jestem wdzieczna Bogu za moje zycie, za wszystkie te doswiadczenia, a przede wszystkim za mojego meza. Mysle, ze musialam doswiadczyc tego wszystkiego, aby poznac wartosc tego, co mam. Z calego serca zycze Ci, abys zawsze miala tyle zdrowego rozsadku i silnej woli, no i oczywiscie aby wreszcie Twoje zycie nabralo nowego sensu. 18 Odpowiedź przez sandra215 2010-03-01 22:31:48 sandra215 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 131 Wiek: 22 Odp: Zostawiłam a teraz po latach tego żałuje....Jak zapomnieć???;( Te miłe słówka dały mi dużo żałuję tego co zrobiłam kilka lat temu ale to niczego nie skoro on ułożył sobie życie na nowo to nie mam prawa mu tego co zaplanowałam w swoim zyciu to NIC mi nie skoro on czułby się nieszczęśliwy to szukałby jakiegos kontaktu ze rozstaniu ze mna obiecał moim rodzicom,że będzie ich odwiedzał i tak też robił ale ja wówczas byłam zapatrzona w swojego faceta(z którym brakuje mi szczęścia) i nie zwracałam uwagi na wyrządziłam mu wielką krzywdą i bałabym się stanąć oko w oko teraz z miałby do mnie żal ale chciałabym mu to wszysto tak jak ty aga333 nie jestem tak impulsywna bo wiem,że ułatwiło by mi to trochę nadzieję,że będzie nam dane jeszcze kiedyś porozmawiać i wyjaśnić to po tej rozmowie moje zycie wyglądałoby wyobrazenie o nim. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Niewiarygodne zdarzenie w Indiach. Kobieta urodziła naturalnym sposobem jedenastoraczki. Autor: Hampelska Patrycja. 15:42 01.03.20. To zdarzenie wstrząsnęło ludźmi na całym świecie. Kobieta urodziła aż jedenaścioro dzieci, samych chłopców w ciągu zaledwie dwóch godzin bez wykonywania cesarskiego cięcia.
Z żoną rozstałem się siedem lat temu. Po dziewięciu latach małżeństwa Mariola uznała, że nic nas już nie łączy i odmówiła prób ratowania związku. Nie chciała nawet separacji. Żadnych okresów przejściowych i czasu do namysłu. Przyznam, że choć byłem zdruzgotany, to niezaskoczony takim obrotem sprawy. Od jakiegoś czasu czułem, że coraz bardziej oddalamy się od siebie. Pasję do gór i romantyczną miłość wymieniliśmy na kredyt mieszkaniowy, dziecko i obowiązki. Ja marzyłem o licznej rodzinie, żona wolała się rozwijać, zarzucając mi, że przy tak niskich zarobkach mam problem z utrzymaniem i jednego dziecka. Nie zgadzałem się z nią, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mariola zawsze miała oczekiwania finansowe, którym trudno było sprostać. Rozwód dostaliśmy niemal od ręki i równie sprawnie podzieliliśmy prawa opieki nad synkiem oraz majątek. Zostawiłem żonie mieszkanie i wychowanie Łukaszka, uznając, że na tym etapie rozwoju mama jest mu bardziej potrzebna od ojca. I to był mój błąd. Każdego dnia żałuję, że na pytanie sędziego czy chciałbym, aby syn został ze mną, odpowiedziałem przecząco. Dostałem szansę, jaką rzadko otrzymuje się w polskich sądach, i niestety ją zmarnowałem. Nie myślałem jednak, że kiedykolwiek będę miał z tego powodu kłopoty. Początkowo nic nie zapowiadało kryzysu Właściwie nasze życie zmieniło się jedynie o tyle, że nie przebywałem na co dzień w domu i nie musiałem spełniać zachcianek żony. Poza tym robiłem wszystko, co do mnie należało: woziłem Łukaszka do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne, do dziadków i lekarza, jeśli zaszła taka potrzeba. Co dwa tygodnie zabierałem go do siebie, czyli do mojej skromnie urządzonej kawalerki, i spędzałem z nim tyle czasu, ile tego potrzebował. Oprócz wpłacanych regularnie alimentów kupowałem mu ubrania, smakołyki i opłacałem wizyty u dentysty. Jeśli w danym miesiącu zarobiłem trochę mniej – od dawna utrzymuję się ze zleceń – to żona brała wydatki na siebie, a potem się rozliczaliśmy. Często odnosiłem wrażenie, że po rozwodzie dogadujemy się znacznie lepiej niż przed nim. Może dlatego, że skupialiśmy się na najważniejszej dla nas sprawie, czyli dobru Łukaszka. W zasadzie po dwóch latach od rozstania uchodziliśmy wśród znajomych za wzór rozwodników. Sytuacja nie zmieniła się nawet wtedy, gdy Mariola poznała Jacka. Nieco młodszego od nas, bo jesteśmy równolatkami, kawalera na kierowniczym stanowisku. Nie zarabiał może kroci, ale dla niej wystarczająco dużo. Spodobało mi się, że postanowiła poznać nas ze sobą, nim powiedziała o ich związku Łukaszkowi czy swoim rodzicom. Nie będę kłamał, poczułem ukłucie w sercu, kiedy wpatrywała się w Jacka maślanymi oczami, ale bardziej z powodu swojej samotności niż z zazdrości. Spotkanie z nimi natchnęło mnie do zmiany stylu życia. Od rozwodu swój czas dzieliłem między pracę, syna a mieszkanie, lecz postanowiłem to zmienić. Zacząłem częściej spotykać się z dawnymi znajomymi. Zainteresowałem się bieganiem, zapisałem na amatorskie treningi piłki nożnej, schudłem, zmieniłem sposób odżywania i styl ubierania się. Ani się obejrzałem, a wpadłem w oko Asi, sekretarce w jednej z firm, z którymi współpracowałem. Asia była miłą, uczynną dziewczyną, ale nie miałem pewności, czy nasza znajomość przerodzi się w coś poważniejszego, dlatego zwlekałem z poinformowaniem kogokolwiek z rodziny. Asia taktowanie nie naciskała, ja się zastanawiałem. Być może zbyt długo? Nie mam pojęcia, faktem jest, że podczas jednego z naszych spotkań wpadliśmy na moją byłą żonę. Wszyscy byliśmy skrępowani nieoczekiwanym spotkaniem, ale postarałem się najlepiej jak umiałem, wybrnąć z sytuacji i zaproponowałem kolację we czworo. Postanowiliśmy się zdzwonić, a ja, nie czekając, aż plotki rozejdą się po mieście, następnego dnia poinformowałem rodziców, że już nie jestem samotnym rozwodnikiem. Obiecałem też Asi, że wkrótce pozna Łukaszka. Spotkania w asyście pani kurator? Niech tak będzie Spotkanie z moimi rodzicami, podobnie jak z byłą i jej partnerem, przebiegło w miłej atmosferze, ale Łukaszkowi nie spodobała się ciocia. Nie chciał przywitać się z Asią ani potem z nią bawić. Na jej pytania odpowiadał monosylabami, stale dopominając się mojej uwagi. Nie wiedziałem, jak zachowywał się wobec Jacka, więc postanowiłem nie przejmować się i to samo powiedziałem Asi. – Na pewno potrzebuje czasu, w końcu rozwód rodziców zmienił całe jego życie – pocieszałem swoją dziewczynę i zarazem sam siebie. Jednak po kolejnym spotkaniu z Łukaszkiem i Asią zadzwoniłem z prośbą o radę do Marioli. Odebrała cała w skowronkach i próbowała mnie uspokoić, jednocześnie ciągle mnie komplementując. Poczułem się dziwnie, ale puściłem jej słowa mimo uszu. Trudno jednak było nie zauważyć, że od kiedy poznała moją dziewczynę, zrobiła się wobec mnie bardziej serdeczna. Wziąłem to za dobry znak, bo bardziej od zachowania byłej zastanawiała mnie postawa Łukaszka wobec Asi. Coraz częściej zdarzało się, że bywał wobec niej niemiły. Reagował krzykiem na każdą jej próbę nawiązana z nim kontaktu. Raz nawet zamachnął się na Asię, a gdy przywołałem go do porządku, wtulił się we mnie i rozpłakał. Widziałem, że jest zagubiony, więc postanowiłem wyjechać z nim gdzieś na weekend. Chciałem spędzić z synkiem i dowiedzieć się, co jest grane. Nie zdążyłem, bo ku mojemu zaskoczeniu późnym popołudniem dołączyła do nas Mariola. – Będzie jak za dawnych lat – uśmiechnęła się, wysiadając z auta na polu namiotowym. Wściekłem się i nie ukrywałem, że nie tak wyobrażałem sobie te dwa dni. W złości zapytałem byłą, co sądzi o tym jej chłopak i czy on też do nas dołączy, ale ona tylko się rozpłakała. Po godzinie wiedziałem już, że związek Marioli rozpadł się niemal tuż po naszym spotkaniu we czworo. Dla Jacka kobieta z dzieckiem była jedynie chwilową odskocznią, z czym nie potrafiła poradzić sobie zdruzgotana Mariola. Zrobiło mi się jej żal, więc pozwoliłem jej zostać, ale spała w osobnym namiocie, który szczęśliwie wziąłem ze sobą. Na tym jednak się nie skończyło, bo rano Mariolka zaczęła zachowywać się tak, jakbyśmy byli razem. Nadskakiwała mi, próbowała się do mnie tulić, nie chciała zostawić mnie z synem ani na chwilę. Zachowywała się tak, jakbyśmy byli na randce. Znosiłem jej zaloty do czasu, gdy powiedziała przy Łukaszku, jak to fajnie byłoby znowu być rodziną. Wtedy nie wytrzymałem i kazałem się jej pakować. W odpowiedzi urządziła mi karczemną awanturę. Zaczęła zarzucać Asi pastwienie się nad Łukaszem, a mnie egoizm, groziła, że jeśli nie rozstanę się ze swoją dziewczyną, to ona drastycznie ograniczy mi kontakty z synem. Przyznam, że zaniemówiłem z wrażenia, bo w najgorszych snach nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Niestety, Mariola wcieliła swoje słowa w życie. Wspólnie ze swoimi rodzicami zaczęła utrudniać mi spotkania z dzieckiem. Zamykała przede mną drzwi, gdy przyjeżdżałem zabrać Łukaszka do siebie, wymyślała u niego dziwne choroby, niedyspozycje i jakieś nieprawdopodobne napady lęku przed kontaktem ze mną. Przysyłała swoich rodziców pod szkołę, żeby zabierali wnuka, zanim ja zdążyłem po niego przyjechać. Słyszałem płacz syna i serce pękało mi z żalu Gdy postanowiłem działać i złożyłem skargę do sądu na jej zachowanie, odpowiedziała mi pozwem o… znęcanie się psychiczne nad dzieckiem. Znalazła jakąś psycholog, która nawet bez spotkania ze mną oceniła, że Łukasz jest przeze mnie manipulowany i zastraszany. Gdy odwiedziłem tę panią, próbując jej wytłumaczyć, że za nocne moczenie się syna i jego stany lękowe odpowiadania matka, i to jej manipulacjom powinna uważnie się przyjrzeć, kobieta… wezwała policję. Dlatego ja także zacząłem wzywać funkcjonariuszy, kiedy żona nie chciała wydać mi synka. Za zamkniętym drzwiami słyszałem jego płacz i serce pękało mi z żalu. Policjanci wzruszali jedynie bezradnie ramionami. Czasami udawało im się wymusić wydanie mi dziecka, ale z reguły woleli się nie angażować. Szczęśliwie zawsze miałem po swojej stronie Asię. W tym roku mijają trzy lata mojej wojny o dziecko. Sąd niby nie przychylił się do próśb mojej byłej o ograniczenie mi praw do syna lub nawet całkowite ich pozbawienie, ale też nie wpłynął na zmianę postępowania Marioli, jakby był bezradny wobec jej kłamstw. W zamian przydzielił nam kuratora, który ma mi towarzyszyć podczas spotkań z synem. Z jednej strony, podobno ma mnie pilnować, żebym nie zrobił chłopcu krzywdy, z drugiej, daje mi gwarancję, że w ogóle dojdzie do naszego spotkania. Pani kurator widzi, jak dziecko jest nastawiane przeciwko mnie, i za każdym razem skrzętnie to odnotowuje, ale też, podobnie jak sąd, nie może zapanować nad Mariolą. Po prostu matce wolno wszystko. Nawet kłamać. Damian, 39 lat Czytaj także: „Harowałam jak wół, a 11-letni syn zastąpił mnie w domu. Nie chodził do szkoły, bo zajmował się siostrą i gotował obiady” „W domu czułam się jak w cyrku. Miałam ochotę uciec od płaczących dzieci, zamknąć się w łazience i przeczekać najgorsze” „Rodzice zajmowali się mną z obowiązku, nie z serca. Nawet mojego syna matka traktowała jak niechcianego wnuka”
Zakochała się w moim mężu". Z życia wzięte. "Moja siostra zniszczyła moją rodzinę. Zakochała się w moim mężu". Anna była zafascynowana jego urokiem i osobowością. Historia opowiada o Annie, pięknej kobiecie, która zakochała się w mężu swojej siostry. Od czasu, gdy spotkała go na weselu swojej siostry, Anna była
Od początku wiedzieliśmy, że nasz związek wyglądał jak banał - być może wyrwany z nudnego odcinka „Mad Men”. Ty, mój 21-letni stażysta, ja, twój 30-letni żonaty szef z dwójką dzieci. Jednak w przeciwieństwie do często bezdusznego Dona Drapera, nasze zamiary nie były splecione ze złością, to po prostu kwestia zakochania się dwóch zgadzamy się, że nic by się nie wydarzyło, gdybyśmy nie skończyli w tym samym mieście na tym samym wydarzeniu podczas tego pięknego wiosennego weekendu. Powietrze było chłodne, muzyka tętniła życiem, a piwo i margaryna obfite. Przez miesiące nosiłem dla ciebie sekretną sympatię, ale nigdy nie myślałem o zrobieniu ruchu. Tak, moje małżeństwo minęło prawie cztery lata i po prostu utykaliśmy ze względu na nasze dzieci. Ale oszukiwanie nie było wspólny weekend przyniósł mi życie. A ostatniej nocy, kiedy zapytałem, czy mogę cię pocałować, a ty odpowiedziałeś tak, moje życie zmieniło się na zawsze. Następnego ranka, gdy słońce przebiło się przez zasłony mojego pokoju hotelowego, a my leżeliśmy nadzy, rozmawiając godzinami, wiedziałem, że zaczęło się coś wyjątkowego. jak powiesz komuś, że ich nie kochasz Sprawy potoczyły się szybko po powrocie do domu. Minął zaledwie tydzień, kiedy powiedziałem żonie, że chcę rozwodu. Nie mogłem być oszustem, a ty nie możesz być kochanką. Wiedzieliśmy, czego chcemy i chcieliśmy się pierwsze miesiące były ekscytujące i przerażające. Noce w ciemnych barach nurkowych, aby uniknąć współpracowników, tańczące na przystani nad rzeką i pocałunki skradzione w windzie, wszystkie były magiczne i uzależniające. Wydawało się, że nigdy nie zabrakło nam rzeczy do rozmowy i nie mogliśmy oderwać od siebie jednak zaczęła się rzeczywistość. Początkowa miłość szczeniąt stała się poważna, a z cienia wyłoniły się różnice. Ukończyłeś studia, szukałeś pracy i zacząłeś być dorosły. Przechodziłem poważną transformację życiową, dostosowywałem się do randek i umawiałem z kimś znacznie młodszym. Odkryliśmy, że nasze wspólne pochodzenie tworzyło również wspólne problemy. Gniew, wątpliwości i strach zainfekowały nasz związek. Oboje zgodziliśmy się na zmianę, aby wspólnie rozwiązać problemy. Zacząłem widywać się z terapeutą, czytałem książki i artykuły i robiłem wszystko, co mogłem, aby zasłużyć na twoją miłość. Zachęcałeś mnie i przyznałeś, jak bardzo się zmieniam. Ale nasze walki stały się głośniejsze i brzydsze. Obaj rzuciliśmy obelgami, które zdemoralizowały i pozostawiły trwałe wszystkich moich postępów popełniłem wiele błędów. Groziłem, że ujawnię, jak zaczęliśmy, kiedy zagroziłeś, że odejdziesz. Trzymałem się zazdrości bez powodu, miałem chwile potrzeby i powiedziałem rzeczy, które bolą, rzeczy, których żałowałem następnego dnia i nadal żałuję. Żałuję, że nie zmieniłem się szybciej, że z małżeństwa przeszedłem na randki płynniej. Prześladuje mnie, bo wiem, że to był ostateczny twierdzą, że nie powinniśmy bać się odejść od złego związku. W końcu miałeś odwagę robić to, czego nie mogłem zrobić, nawet po tym, jak całowałeś się i robiłeś kolacje dla mojego sąsiada za moimi plecami, kiedy spotkałeś się z byłymi chłopakami bez mówienia mi i zaakceptowałeś daty innych mężczyzn, ale nie zrobiłeś tego nazywaj je randkami, bo tak naprawdę nie sądzisz. Kiedy zaatakowałeś mnie bez powodu, nazwałeś mnie dwubiegunowym i zraniłeś mnie swoimi gryzącymi słowami, powtarzając w kółko: „Właśnie dlatego nie chcę chłopaka”! Zostałem. Mimo że często działałeś o wiele dłużej niż twój wiek, wciąż okłamywałem siebie, nie wierząc, że jesteś młody i naiwny. Zobowiązałeś się do zmiany, a ja będę cierpliwy. Musiałem być cierpliwy, ponieważ byłeś dla mnie cierpliwy. Dla mnie byłeś wart całej cierpliwości na życie jest pełniejsze i bogatsze dzięki tobie. Nasz wspólny rok, od każdej rozmowy przy śniadaniu The New York Times, nasze podróże, noce spędzane na budowaniu rzemiosła z moimi dziećmi, a także znaczące dyskusje na temat polityki, kariery, życia i naszej wspólnej przyszłości, umacniały to aż do ciebie, jeszcze nie musiałem naprawdę żyć mówiłeś, że spojrzałeś na mnie i nigdy nie wahałeś się szukać mojej rady. Ale prawda jest taka, że to ja zawsze na ciebie patrzyłem. Jestem z ciebie taki dumny i ze wszystkiego, co osiągnąłeś. Masz przed sobą niesamowitą przyszłość i chociaż zdecydowałeś się kontynuować beze mnie przy sobie, mam kilka ostatnich rad:1. Kontynuuj ciężką pracę. Dotarłeś do miejsca, w którym jesteś dzisiaj, ponieważ odmówiłeś przestania. Niebo jest dla ciebie granicą i wiem, że posuniesz się Kontynuuj docenianie rodziny i przyjaciół. Chociaż niektóre przyjaźnie znikną, nie poddawaj się, będąc typem przyjaciela i członka rodziny, który warto zachować w duże biodra atrakcyjne 3. Kontynuuj ścielenie łóżka. Wiem, że zrobiłeś to dla mnie, ale to naprawdę poprawiło twój dzień. Ale pamiętaj też, że nie ma znaczenia, czy zostawisz łóżko nie posłane, a ubrania na podłodze. Jesteś taki, jaki jesteś, a ci, którzy cię kochają, nie dbają o Nie poddawaj się marzeniom. Ale bądź elastyczny i otwarty na pomysł, że to, co według ciebie sprawi, że będziesz szczęśliwy, może i zmieni Rozgość się z ciałem. Nie pozwól, aby drobne niedoskonałości cię zdefiniowały. Jesteś piękna, atrakcyjna i seksowna rano, w dzień iw Nie bój się oddać części siebie komuś innemu. Relacje nie są grami o sumie zerowej. Nie tracisz swojej niezależności, czyniąc osobę, którą kochasz, priorytetem w się z mężczyzną z metra 7. Nie bój się szukać pomocy. Wielu z nas dobrze szuka pomocy w naszej karierze, ale zbyt często odmawiamy szukania pomocy również w naszym życiu osobistym. Nie wstydzę się przyznać, że nie wiesz wszystkiego o tym, jak być dobrym przyjacielem, kochankiem i Nie pozwól społeczeństwu określać, jak powinno wyglądać życie. Nasze relacje, małżeństwo i życie nie muszą spełniać określonego stereotypu, aby być życiem pełnym miłości, szczęścia i naszych różnic i naszej historii, miałem nadzieję dać wam świat. Duża część mnie wciąż tak jest. Moi przyjaciele i moja była żona mówią mi, że czas wyleczy moje zranione serce. Mam nadzieję, że mają rację. Mam nadzieję, że jeszcze raz się obudzę i nie będę cię szukał obok mnie. Mam nadzieję, że będę w stanie ponownie się masturbować bez zatrzymywania, ponieważ widzę tylko twoje ciało i twarz. Mam nadzieję, że mogę jeszcze raz pomyśleć o byciu z inną kobietą. Mam nadzieję, że samotność zanika. Ale na razie nie mogę pojąć przyszłości z nikim oprócz ciebie. Zakończenie mojego małżeństwa było trudne; utrata cię była jeszcze Cię.
Rok później mężczyzna spotkał swoją byłą żonę i był pod ogromnym wrażeniem. Według niego wyglądała cudownie. Była zadbana, schudnie ubrana i z seksownym ciałem. Zwrócił nawet uwagę na to, że jej usta były pomalowane pomadką.
Szanowni Państwopiszę do Państwa jako zagubiony mąż z 30-letnim stażem. Nie owijając w bawełnę niedawno zdradziłem żonę i teraz nie wiem, jak jej to Wandzię poślubiłem praktycznie tuż po zdaniu matury. Od tej pory nasze życie było po prostu cudowne, trójka dzieci, dom na przedmieściach, wielka miłość. Wandzia była i nadal jest najwspanialszą żoną, jaką mogłem sobie wyobrazić, a nawet pomimo zdrady czuję, że kocham ją na zabój i nie chcę jej stracić. Szkoda tylko, że nie pomyślałem o tym, kiedy szedłem do łóżka z do emerytury mam bliżej niż dalej wciąż pracuję i to właśnie w pracy popełniłem największy błąd w całym moim życiu. Od jakiegoś czasu czułem kryzys wieku średniego. Odnosiłem wrażenie, że w moje małżeństwo wkradła się rutyna. Dzieci odchowane, brak większych planów, potrzeba wrażeń, których brakowało mi na co dzień. Kiedy w pracy przydzielono mnie do opieki nad stażystką poczułem dreszczyk emocji. Była to młoda, zgrabna dziewczyna, istne marzenie. Zaprzyjaźniliśmy się, choć z mojej strony było to podszyte pragnieniem zdobycia jej – jednocześnie hamowałem się wciąż myśląc o Wandzi. jednak pewnego dnia, po pracy, wypiłem z tą stażystką bruderszaft, później jeszcze trochę i jeszcze, bo tak dobrze nam się rozmawiało, a później… chyba nie muszę mówić, co się wydarzyło. Nazajutrz nie wiedzieliśmy, co sobie powiedzieć, rozstaliśmy się we wstydzie oraz milczeniu. Wróciłem do domu, do zapłakanej Wandzi, która martwiła się, gdzie podziewałem się przez całą noc. Na poczekaniu wymyśliłem jakieś kłamstwo o wspólnym projekcie z kolegą i niedziałającej z którą spędziłem tamtą noc nie jest w ciąży, nasze stosunki ochłodziły się, wróciliśmy do formalnego ,,pan” i ,,pani”. W teorii mógłbym zapomnieć o całej sprawie i Wandzia o niczym by się nie dowiedziała. W praktyce nie mogę znieść myśli, że do końca życia ukrywałbym przed osobą, która mnie kocha i ufa prawdę o tym, że zawiodłem jej miłość i zaufanie. Mam tylko problem z tym, jak się do tego zabrać. Na razie każdy pomysł wydaje mi się bezsensowny. Nie wiem jak zareaguje na to wszystko moja czas myślę o tym, co się stało. Czy powinienem ją jakoś na to przygotować, czy rzucić ,,prosto z mostu” bez owijania w bawełnę i kluczenia? Co mam zrobić, jak postępować, by Wandzia zrozumiała, że jestem świadom błędu, jaki popełniłem i był to jednorazowy wyskok, którego bardzo żałuję? Nie chcę jej stracić, chcę powiedzieć jej prawdę. Proszę o pomoc, może mają Państwo jakąś radę?Pozdrawiam Państwa Panie,przede wszystkim należy rozpocząć od tego, że jest jeden pozytyw w całej tej sytuacji – fakt, że postanowił Pan przyznać się do swojego błędu, żałuje go Pan i chce spróbować go naprawić, a to jest bardzo dużo. W tym momencie za późno jest już na ocenianie tego zachowania i zbędne moralizatorstwo, ponieważ przysłowiowe mleko się wylało. Teraz należy poszukać odpowiedniego i możliwie najbardziej racjonalnego rozwiązania całej tej sytuacji, a w nim najważniejszą osobą jest Pańska żona i to ona jest należy dochodzić przyczyny?Jak Pan zapewne wie, przyczyn zdrady może być nieskończenie wiele. Alkohol, zbyt silna pokusa, rutyna w związku czy brak spełnienia. Tak naprawdę każda bardziej kreatywna wymówka może stać się pseudoargumentem. Sęk w tym, że w tym przypadku nie ma wymówek i nie ma logicznych argumentów, bo nic nie usprawiedliwia tego co Pan zrobił. W swoim liście stwierdził Pan, że popełnił błąd i bardzo tego żałuje, dlatego też kwestię ewentualnych wymówek przemawiających za Panem możemy pominąć, bo ma Pan w sobie na tyle samokrytyki, że na szczęście nie trzeba tego robić. Twierdzi Pan też, że Pańskie małżeństwo jest udane, szczęśliwe i nigdy niczego Panu w nim nie brakowało. Czy aby na pewno? Skoro pozwolił sobie Pan na przelotny romans, to może warto się zastanowić czy wszystko funkcjonuje między Panem i Pańską żoną tak perfekcyjnie jak Pan to opisuje? A może to właśnie ta perfekcja doprowadziła Pana do poczucia rutyny? Wspomniał Pan, że pobraliście się zaraz po maturze. Być może w obecnym okresie życia zapragnął Pan doświadczenia czegoś nowego skoro od początku swojej dojrzałości był Pan z jedną kobietą? Nie będziemy dochodzić przyczyn, ponieważ tak jak już wspomniałem – to się stało. Warto teraz skupić się na jej to powiedzieć?Podjął Pan decyzję o tym, żeby o wszystkim powiedzieć małżonce. To bardzo słuszna decyzja, dzięki której mamy już następny pozytyw. Jeżeli chce Pan, aby żona Panu wybaczyła to przede wszystkim musi się Pan zachowywać odpowiedzialnie i dojrzale jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Myślę, że rzucanie, jak Pan to ujął: „prosto z mostu” nie będzie najlepszym pomysłem. W takiej sytuacji Pańska żona może uznać, że Pan sobie żartuje, albo po prostu w to nie uwierzy. W końcu w jej mniemaniu jest Pan osobą godną zaufania, mimo że to zaufanie Pan zawiódł. Przede wszystkim nie powinien Pan udawać teraz przykładnego męża, który wita żonę kwiatami i próbuje wkupić się w jej łaski, aby ją jakoś ugłaskać przed ogłoszeniem „wyroku”.Takie zagrywki są dobre dla tanich i tchórzliwych amantów, a nie statecznych i odpowiedzialnych za swoje czyny mężczyzn. Po prostu niech Pan będzie taki, jakiego żona Pana zna od zawsze. Po drugie proszę nie doszukiwać się winy w małżonce, bo to tylko i wyłącznie Pan zawinił i weźmie Pan za to całą odpowiedzialność. Po trzecie radziłbym również nie zwlekać z rozmową na ten temat. Jeżeli żona dowiedziałaby się od osób trzecich o Pańskim wyczynie, to wtedy Pańskie szanse zmalałyby wielokrotnie. Może wydawać się to absurdalne, ale kobiety łaskawiej patrzą na mężczyzn, którzy sami przyznali się do czego więc zacząć? Tak naprawdę wszystko to co opisał Pan w swoim liście mogłoby znaleźć się w rozmowie, którą Pan przeprowadzi z małżonką. Sugerowałbym zaproponować żonie rozmowę, zwyczajną osobistą rozmowę. Odradzałbym Panu również jakieś formy przygotowania żony do tej rozmowy, bo to że będzie miała w tym momencie dobry humor to naprawdę niczego tutaj nie zmieni. Warto, aby zadbał Pan o jej reakcję pod względem zdrowotnym. Jeżeli żona ma słabe nerwy, problemy z sercem czy ciśnieniem to proszę to uwzględnić. To Pan w tym momencie bierze za nią odpowiedzialność. Jeżeli chodzi o sam przebieg rozmowy to radziłbym przygotować się do niej merytorycznie, tak aby Panu nic nie umknęło. Jednak nie układałbym zdania po zdaniu, ponieważ w dialogu tak po prostu się nie da. Sugerowałbym powiedzieć jej o tym, że poznał Pan w pracy młodą kobietę i doszło między wami do jednorazowego przedstawiałbym argumentów w stylu: „byłem pijany”, „zapomniałem się”, „nie mogłem się powstrzymać” – to może rozzłościć żonę jeszcze bardziej lub zwyczajnie w przypływie skrajnych emocji rozśmieszyć. Moim zdaniem powinien Pan podkreślić, że nie ma dla Pana żadnego wytłumaczenia i że bierze Pan wszystko na siebie. Cała odpowiedzialność spoczywa na Panu. Oczywiście, należy podkreślić, że nie łączy was żadna bliższa relacja i to był pierwszy i ostatni rozmowy z żonąBez względu na reakcję Pańskiej żony powinien Pan dać jej wybór i czas. Odradzałbym błaganie o przebaczenie bo w tym przypadku to jak bicie głową o ścianę. Proszę powiedzieć o swoich uczuciach, o tym że Pan ją bardzo kocha, szanuje i zrobi Pan wszystko, żeby naprawić swój błąd, ale uszanuje Pan każdą decyzję jaką Ona podejmie, bez względu na konsekwencje. Radziłbym mówić do niej bez zbędnego słowotoku, ponieważ w całym tym szoku, naprawdę niewiele uda jej się z tego wszystkiego zrozumieć i zapamiętać. Proszę również liczyć się z tym, że na jednej rozmowie się nie skończy – zakładając, że Pańska małżonka będzie chciała w ogóle z Panem rozmawiać. Bez względu na wszystko proszę okazać jej szacunek, dać jej wolną wolę i w żaden sposób na nią nie naciskać. Nie mogę przewidzieć jej reakcji, ponieważ nie znam jej tyle co Pan. Wiadomym jest jednak, że wywierana presja działa które może Pan odbudować jest obecnie tylko i wyłącznie w rękach Pańskiej żony. Nie ma uniwersalnej metody na rozmowę, w której ktoś przyznaje się do zdrady, nie ma wzoru ani szablonu. Wszystko zależy od osobowości partnera i to ona determinuje sposób odbioru takiej wiadomości. Przede wszystkim należy drugiej osobie okazać szacunek dla jej decyzji, uczuć, emocji oraz Baranowski Post Views: 5 672
. 398 386 228 1 70 284 233 142