Z wielką radością obserwuję trendy, w których coraz większym szacunkiem opisuje się tradycyjną, polską produkcję samogonu. Każdy z nas przecież, na pewno pamięta wujka, dziadka albo ojca, którzy w wolnych chwilach zaszywali się w piwnicy albo szopce i znikali na długie godziny. Wraz z tym, jak stawaliśmy się starsi, odkrywali rąbka tajemnicy, pokazywali, jak przebiega destylacja, jakie przepisy są najlepsze i jaki smak trunku dzięki temu możemy uzyskać. Musicie przyznać, że cała ta otoczka domowej destylacji sprawiała, że w aparaturze widzieliśmy tajemny sprzęt, a w naszych wujkach, dziadkach i ojcach prawdziwych alchemików. To był wyjątkowy czas wchodzenia w dorosłość. Do tego wszystkiego dochodziły czasy głębokiej komuny, konspiracji i prohibicji. Czasy się jednak zmieniły i w świetle polskiego prawa pędzenie bimbru na użytek własny jest zupełnie legalne. Zmniejsza to trochę ładunek emocjonalny, ale nadal jest wyjątkowym zajęciem, bo pozwala sprawdzić swoje siły w sztuce destylacji. To, co na pewno się nie zmieniło, to piękno aparatury, która dzięki nowoczesnym metodom jest niezwykle profesjonalna i bezpieczna. To niewątpliwy plus, bowiem, w porównaniu do aparatury wykonanej metodami amatorskimi, jest dużo bardziej bezpieczna. Każdy na pewno zna wiele historii, czasem zabawnych, jak to komuś w okolicy niewielki zapłon alkoholu podczas destylacji wypalił brwi. Mimo że takie historie bywają śmieszne, to opisują główny problem rzemieślniczo wykonanej aparatury. Bardzo często taki sprzęt jest obarczony wieloma wadami. Niedokładne wykonanie, zużycie czy zła konserwacja. Do tego dochodzi działanie wysokiej temperatury, alkoholu i ciśnienia. To wszystko powoduje ryzyko zniszczenia instalacji, zapłonu a czasem wybuchu. Dlatego nie warto ryzykować, a dziadkowe sprzęty z czystym sercem oddać do lokalnego muzeum. Kupno własnego destylatora to w dzisiejszych czasach wcale nie tak wielki wydatek. Zwłaszcza że sprzęt na służyć będzie przez lata. Sprawdziłem na własnej skórze i bezsprzecznie polecam. Wracając jednak do sprzętu. Gdy staniemy się szczęśliwymi posiadaczami rodzinnej receptury, warto zaopatrzyć się w stosowną literaturę. Zwykle wystarczy kilka dobrych artykułów. Czasem także warto zajrzeć do specjalistycznych źródeł i podpytać dziadka. Jak już podejmiemy te kroki, to swoją uwagę powinniśmy skupić na aparaturze. Każdy destylator składa się z palnika, zbiornika, w którym podgrzewamy mieszankę, oraz chłodnicy, w której stopniowo skrapla się alkohol. Do całości należy dodać zbiorczy pojemnik na destylat. Teoria jest bardzo prosta. Musimy przygotować zacier - ważne jest, żeby nie był słodki, bo gotowanie takiej mieszanki w kotle może spowodować karmelizację cukru. Ponadto słodki zacier świadczy o tym, że proces fermentacji nie dobiegł jeszcze końca. Taki przygotowany zacier wlewamy w kotle, który będzie podgrzewany za pomocą palnika. Wewnątrz kotła tworzy się wysoka temperatura, która doprowadza alkohol do wrzenia. Dzięki różnicy temperatury wrzenia alkoholu i wody możemy odseparować te dwie substancje od siebie. Podczas gotowania alkohol w stanie gazowym trafia do chłodnicy i tam dzięki różnicy temperatur się skrapla i trafia do pojemnika zbiorczego. W sieci znajdziemy mnóstwo szczegółowych porada jak zadbać o taką aparaturę. Wszystkie jednak sprowadzają się do dbałości o czystość kotła, kontroli temperatury, stężenia destylatu. Ważne jest także kontrolowanie ilości zacieru, który pozostał w kotle. W całym procesie kluczowa jest szczelność i bezawaryjność sprzętu. Wiem, że powtarzam to kolejny raz, ale jest to kluczowe podczas destylacji, zwłaszcza jeśli robimy to pierwszy raz i nie jesteśmy w stanie bez dobrej aparatury stwierdzić czy wszystko przebiega pomyślnie. Ja swój pierwszy destylator odziedziczyłem po wujku, niestety zmarnowałem dobry zacier i kilka tygodni pracy. Następny kupiłem na i był to strzał w dziesiątkę. Razem z kompletnym zestawem dokupiłem środki czyszczące, aparaturę, termometry i kilka zapasowych rurek. Do wszystkiego była szczegółowa instrukcja. Dzięki temu nie musiałem polegać na intuicji i podczas drugiej destylacji uzyskałem przyjemny bimber o mocy niecałych 70%. Wraz z doświadczeniem mogłem pozwolić sobie na eksperymenty. Ważna jest też dla mnie niezawodność sprzętu i dokładność pomiarów. Dzięki temu mogę być pewny, że różnice w smaku i mocy destylatu są efektem celowych działań, a nie przypadkowego działania destylatora. Z rzeczy istotnych warto dodać, że należy kupić więcej materiałów eksploatacyjnych na zapas. Sprężynki do chłodnicy, szklane rurki i gumowe elementy. Z różnych powodów ulegają zużyciu i czasem prowadzi to do niehigienicznej pracy. Osobiście uważam, że jeśli się czymś zajmujemy, musimy dbać o każdy detal, wtedy takie hobby przynosi dobre owoce i radość. Na koniec dodam, że destylacja to bardzo przyjemne zajęcie. Uczy cierpliwości i dokładności. Dzięki nowoczesnym zestawom jest także bardzo bezpieczna. Dzięki temu możemy z pasją wracać do tradycji zapoczątkowanej przez poprzednie pokolenia. Pozdrawiam i życzę samych bimbrowniczych sukcesów!
Domowa destylacja alkoholu jest w Polsce praktykowana od stuleci, ale prawo jej zabrania Domowy destylator, czyli aparaturę potrzebną do wyprodukowania nadającego się do spożycia alkoholu, można bez trudu kupić, choćby przez internet. Ale za dobrej klasy urządzenie trzeba sporo zapłacić. Zdecydowanie taniej jest zbudować aparaturę do destylacji samemu. Jak to zrobić? Jest kilka metod destylacji – wymagających mniej lub bardziej skomplikowanej aparatury. Załóżmy, że zależy Ci na wyprodukowaniu alkoholu jak najmniejszym kosztem. Wtedy zainteresuj się tak zwaną metodą garnkową. Miej świadomość, że jest prosta i polecana głównie desperatom, a nie smakoszom wódki. Przy odrobinie szczęścia może się okazać, że na aparaturę do destylacji nie wydasz nic, bo wystarczą do tego naczynia, które już masz w domu. Domowa destylarka - potrzebne przedmioty duży, a najlepiej bardzo duży garnek, drugi garnek znacznie mniejszy, duże metalowe naczynie z zaokrąglonym dnem (miska), które da się oprzeć na większym garnku (czyli musi mieć średnicę większą niż on), ciężka podstawka pod mniejszy garnek (praktycy polecają dwie cegły), chleb, termometr mierzący temperaturę do ponad 100oC. Domowa destylarka: budowa Duży garnek stawiasz na kuchni, w nim na podstawce (cegłach) ustawiasz mniejszy i upewniasz się, że podstawka jest stabilna (uwaga na siłę wyporu!). Do dużego garnka wlewasz zacier. Zakrywasz go na przykład miską lub innym naczyniem o zaokrąglonym dnie (wypukłością do dołu!) – idealny byłby stożek. Wewnętrzny, czyli mniejszy, garnek powinien być na tyle niski (a większy wysoki), by jego górna krawędź znalazła się kilka centymetrów niżej niż dno przykrycia. Przykrycie musi szczelnie przylegać do krawędzi dużego, zewnętrznego garnka. Trzeba je dodatkowo uszczelnić (inaczej alkohol będziesz ganiać po całej kuchni...) – nasi przodkowie ponoć używali do tego rozmiękczonego wodą chleba i taka masa jest polecana do dziś. Aparatura jest w zasadzie gotowa, ale warto jeszcze zadbać o to, by móc kontrolować temperaturę w większym garnku. Trzeba zatem jakoś umieścić w nim termometr – można w tym celu wywiercić otwór w górnej części garnka. Najłatwiej pójdzie z termometrem ze zdalnym czujnikiem temperatury. Jak korzystać z domowej destylarki Zacier w garnku, na przykryciu układasz sporo lodu (to będzie chłodnica) i włączasz kuchnię. Gdy temperatura w naczyniu przekroczy 80oC, z zacieru zacznie parować alkohol. Trzeba cały czas pilnować, żeby za bardzo nie wzrosła (najwyżej o kilka stopni), bo cały zacier wyleci w powietrze! Para w zetknięciu z zimnym dnem przykrycia skropli się i będzie po nim spływać. Dobór kształtu przykrycia jest kluczem do sukcesu – alkohol ma z niego kapać do wewnętrznego garnka, dlatego przykrycie musi być wklęsłe (najlepiej stożkowe). Gdy się zorientujesz, że nic już w garnku nie paruje – wyłączasz kuchnię. W wewnętrznym naczyniu masz gotowy napój. Pij go ostrożnie, bo zawiera sporo zanieczyszczeń!
Jak zrobić trzecią destylację bimbru? Aby poprawić jakość napoju, niektórzy destylatory przeprowadzają trzecią destylację bimbru, twierdząc, że ta technologia pozwala pozbyć się prawie wszystkich szkodliwych zanieczyszczeń.Typ kompensatorów mieszkowych jest niemalże niezbędny w budowie instalacji rurowych. Ich zadaniem jest wyrównywanie zmian długości rurociągu, które powstają w wyniku działania temperatury. W szczególnych przypadkach są zdolne do przejmowania drgań powstających w czasie pracy siników, kompresorów, turbin albo pomp.
Jeśli spróbujesz zrobić słód z kukurydzy - jest to całkiem możliwe, ale nie dostaniesz odpowiedniej ilości produktu. Będziesz potrzebował: 1, 5 kg mąki kukurydzianej lub płatków zbożowych (nie ma to fundamentalnego znaczenia).
Zabierając się do pracy, w pierwszej kolejności będziemy musieli umyć, a następnie zmiażdżyć lub rozdrobnić owoce, aby wydobyć z nich słodki sok. Można zrobić to rękami, jednak wygodniejsze jest użycie w tym celu wynalazków techniki, jak np. mieszadła czy chociażby wiertarki, która sprawdzi się tu idealnie.
. 262 32 313 213 222 144 160 409